Prasa

WYWIADY - KULTURA

2008/05/25

Nie jestem głupia

Rozmowa z Sharon Stone, amerykańską aktorką

Tgodniku Wprost, 22/2008 (1327)

 

Marta Sawicka-Danielak 
 
 
„Wprost": – Jestem, jaka jestem, a jak się komuś nie podoba – niech spada! – rzuciła pani podczas konferencji prasowej. Czyli jaka jest prawdziwa Sharon Stone?
 

Sharon Stone: – Każdy z nas wie, kim jest naprawdę. Zdarza się nam jednak podziwiać innych i wówczas próbujemy wejść w ich buty. Zwłaszcza dziewczyny chcą być inne – wyższe, chudsze, grubsze. Ale wiemy, jakie jesteśmy naprawdę, więc najważniejsza praca nie polega na zmianach, tylko na samoakceptacji. Choć to truizm, to dopiero dwa miesiące temu, gdy skończyłam 50 lat, przyznałam się przed sobą, kim jestem. Postanowiłam nie udawać kogoś innego. Wyrzuciłam ubrania, które nie są w moim stylu, meble, sprzęty, ale też postanowiłam odciąć się od ludzi, którzy dobrze mi nie robią.
 
 
– To bardzo wymijająca odpowiedź.
 

– Gdy myślę o sobie, to wiem, że jestem bardzo zabawna, ale równocześnie jestem poważna i serio podchodzę do życia.
 

– A wolałaby pani żyć bardziej na luzie?
 

– To skomplikowane. Wiem, że nie jestem głupia. Ale w moim życiu było wiele momentów, gdy marzyłam, by być głupszą. Sądzę, że ludzie frywolni, mniej odpowiedzialni i mniej myślący mają lżejsze życie. Łatwiej jest nie myśleć, niż myśleć, i nie brać wszystkiego tak serio, nie czuć tak dużej odpowiedzialności.
 

– Jakiej odpowiedzialności? Przecież nie jest pani amerykańskim prezydentem.
 

– Ktoś niedawno powiedział, że wydaje mu się, iż przejmuję się żołnierzami w Iraku i ofiarami wojny, jakby to była moja osobista sprawa, jakby ginęli tam moi bliscy. Tak właśnie jest – odpowiedziałam. Wówczas mój rozmówca obrażony odwrócił się na pięcie i odszedł. Nie rozumiem tego. Skąd ta obraza? Dużo o tej sytuacji potem myślałam. Ona świetnie obrazuje, kim naprawdę jestem i kim zawsze byłam. Rozumiałam to już jako czternastolatka sprzedająca hot dogi w parku w czasie kampanii prezydenckiej człowieka, w którego wierzyłam, ale na którego nie mogłam głosować z powodu młodego wieku. Wiedziałam jednak, że muszę w tej sprawie coś zrobić, że mam własne zadanie. Byłam takim dziwacznym dzieciakiem wtedy i wciąż nim jestem.
 

– Dlaczego dzieciak, który był prawdziwym molem książkowym, marzył, by zostać drugą Marilyn Monroe, a nie drugim Jamesem Joyce’em?
 

– Ale ja nigdy nie marzyłam o byciu drugą Marilyn Monroe! Ludzie wymyślili tę historię i w kółko ją powtarzają, bo chcą mnie taką widzieć. Nigdy tego nie powiedziałam, nigdy nawet tak nie pomyślałam. To Sharon Stone stworzona przez ludzi. Gdy postanowiłam znaleźć pracę w przemyśle filmowym, zdecydowałam się na sesję w „Playboyu", by ludzie myśleli, że jestem sexy i dzięki temu zaangażowali mnie w filmie. To była Sharon Stone, którą sama wymyśliłam, żeby zostać aktorką. Nie była to jednak prawdziwa Sharon Stone. Za to ta prawdziwa ma na tyle inwencji, by wymyślać postać, która odnosi sukcesy. A prawda jest taka, że jestem bardziej jak James Joyce czy Dylan Thomas niż Marilyn Monroe. Ale jestem wystarczająco bystra, by wiedzieć, jak nałożyć makijaż i w co się ubrać. Ale takie rzeczy wiedzieliby też i Joyce, i Thomas. Bo oni tak jak ja mieli poczucie humoru, nawet jeśli był to czarny humor.
 

– Czyli nie wsiąkła pani całkiem w aktorstwo, w udawanie innej, niż pani jest?
 

– Nie. Wciąż bardzo dużo czytam. Uwielbiam Trumana Capote’a czy prześmiesznego Kurta Vonneguta. Właśnie skończyłam chwytającą za gardło, fascynującą książkę Richarda Clarke'a „Against All Enemies" [krytykującą administrację Busha], którą po prostu kocham. Jest tyle interesujących rzeczy, że trudno wskazać przykłady. Mogę się inspirować, czytając Platona, ale też czytając butelkę po szamponie do włosów.
 

– Nie ciągnie pani do pisania?
 

– Ciągnie. Dlatego piszę i wreszcie zamierzam wydać to, co napisałam. To będą dwie książki: autobiografia i zbiór moich opowiadań, które sporo czasu przeleżały w szufladzie.
 

– A korzysta pani z wiedzy zdobytej podczas studiowania kreatywnego pisania i sztuk pięknych na State Univeristy of Pennsylvania?
 

– Korzystam. Dotychczas publikowałam tylko w magazynach, choć cały czas myślałam o poważniejszym pisaniu. Piszę też teksty piosenek.
 

– Dlaczego tak inteligentna osoba zgodziła się zagrać w tak wielu złych filmach?
 

– Niestety, to prawda. Za dużo było złych filmów, a uczestnictwo w czymś pozbawionym celu jest denerwujące i rodzi bezsilność. Dlatego wreszcie mam zamiar wziąć sprawy w swoje ręce. Dopracowuję własny scenariusz i zabieram się do reżyserii!
 

– Jako reżyserka będzie się pani modlić na planie filmowym, tak jak robiła to pani jako aktorka?
 

– Jasne. Często zdarza mi się modlić, także na planie. Bo w ja w ogóle się modlę.
 

– Do jakiego boga, skoro jest pani buddystką?
 

– Buddyzm to filozofia, a nie religia, więc wciąż możesz się modlić do swego boga, bo możesz być wyznawcą innej religii i jednocześnie być buddystą. To widać w stosunku katolików, żydów czy różnych przywódców religijnych do Dalajlamy. Fascynujące jest obserwować go, gdy czyta z religijnymi ludźmi Pismo Święte. Sama odbyłam niesamowitą podróż z Dalajlamą i mogłam się tego uczyć, wszystko obserwować. Byłam narratorką dokumentu „Żydzi i buddyzm", który przygotowywałam dla muzeum Holocaustu. To mi uświadomiło, że możesz być kim chcesz i jednocześnie być buddystą.
 

– Dlaczego ostatnio tak rzadko można panią zobaczyć na planie?
 

– Świadomie odpuściłam sobie na pewien czas pracę przy filmie, bo chciałam się zająć dziećmi. I wtedy zaczęłam dostawać rozmaite oferty od projektantów mody – jak Dior, czy ekskluzywnych marek – jak np. Damiani [marka biżuterii, której twarzą była Sharon Stone]. Zaczęłam przyjmować niektóre oferty, między innymi dlatego jestem w Polsce – promuję tu najnowszy model Lexusa. Pewnego ranka, jakiś miesiąc temu, obudziłam się z szokującą myślą, że w ten sposób przeistoczyłam się w modelkę. To niesamowite, pomyślałam, jestem 50-letnią modelką, zapewne najstarszą na tej planecie! I choć było to przyjemne uczucie, to w tym samym momencie postanowiłam, że powinnam wrócić do swojej właściwej pracy. Zwolniłam więc swego agenta, zwolniłam menedżera i następnego dnia zadzwonił telefon, że dostałam rolę w filmie. Właśnie zaczęły się zdjęcia do filmu „Streets of Blood" z Valem Kilmerem i 50Centem, więc będzie to dla mnie bardzo interesujące doświadczenie. Wygląda na to, że znowu zaczynam być aktorką!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką prywatności. Jeśli nie wyrażasz zgody, prosimy o wyłącznie cookies w przeglądarce. Więcej →

Zmiany w Polityce Prywatności


Zgodnie z wymogami prawnymi nałożonymi przez Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE, w niniejszym Serwisie obowiązuje nowa Polityka prywatności, w której znajdują się wszystkie informacje dotyczące zbierania, przetwarzania i ochrony danych osobowych użytkowników tego Serwisu.

Przypominamy ponadto, że dla prawidłowego działania serwisu używamy informacji zapisanych w plikach cookies. W ustawieniach przeglądarki internetowej można zmienić ustawienia dotyczące plików cookies.

Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie cookies w niniejszym Serwisie, prosimy o zmianę ustawień w przeglądarce lub opuszczenie Serwisu.

Polityka prywatności